Jak dogadać się z wykonawcą strony i nie zwariować?

Autor: Emil Wiatrak

26 czerwca, 2025

Wyobraź sobie, że zatrudniasz pracownika. Masz jego CV, ale nie wiesz jak pracuje i jak rozumie cele. Siadacie do stołu i próbujecie ustalić, co trzeba zrobić. Ty opisujesz swój pomysł. On kiwa głową i mówi: „Dam radę. Będzie dobrze”. Czy taka rozmowa wystarczy do zatrudnienia?

Właśnie tak często wygląda współpraca przy tworzeniu strony internetowej.

Zamawiający nie zna się na stronach, ale ma swoje oczekiwania. Wykonawca zna się na stronach, ale nie zna biznesu klienta. A między nimi przepaść. Jeśli pomiędzy Wami nie będzie mostu komunikacyjnego, skończy się jak zawsze: ktoś będzie rozczarowany.

(nie)Dogadajmy się

Zamówienie strony internetowej, wbrew pozorom, nie jest ani łatwe, ani proste.

Wielokrotnie trafiali do mnie ludzie, którzy chcieli, abym poprawił ich stronę internetową. Czasami były to witryny rozpoczęte i niedokończone, a czasami działające tydzień lub dwa.

Z czego wynikają nieporozumienia na linii zamawiający – wykonawca?

  • Różnice w języku. Klient mówi: „Chcę ładną stronę„. Ma na myśli coś eleganckiego, nowoczesnego, estetycznego. Wykonawca słyszy: „Mam wolną rękę. Zrobię po swojemu„. Potem pojawia się zaskoczenie: „To miało wyglądać inaczej…„.
  • Brak konkretów. „Chcę stronę jak konkurencja„. „Ma być prosta wizytówka„. Takie podejście to prosta droga do frustracji. Wykonawca zaczyna rysować coś z głowy, a klient nie widzi siebie w tym projekcie.
  • Zderzenie wyobrażeń. W głowie klienta strona wygląda pięknie. Tylko nie potrafi tego opisać. Albo wydaje mu się, że wykonawca się domyśli. A wykonawca – z kolei – ma swoje schematy, swoje szablony, swój styl. I nagle pada: „Nie o to mi chodziło„.
  • Brak zaufania, albo jego nadużycie. Jeśli klient nie ufa – podważa każdą decyzję. Jeśli ufa za bardzo – nie kontroluje nic, a potem jest zdziwiony, że coś nie działa. Zaufanie to nie magia. Trzeba je budować w obu kierunkach.

„Będzie Pan zadowolony”

Wróćmy do hipotetycznej rozmowy o pracę. W CV kandydat napisał: Angielski – bardzo dobra znajomość. Gdy rekruter chce porozmawiać w obcym języku, kandydat duka: yyyyy, dawno nie używałem i trochę zapomniałem.

Chęć pozyskania klienta, bywa tak wielka, że wykonawcy potrafią “podkoloryzować” swoje umiejętności. Twierdzą, że dadzą radę. Że zrobią dobrze, tanio i szybko. Niestety, w większości przypadków, to nie wyjdzie. Wykonawca być może nie miał złych intencji. Przeszacował swoje możliwości. Ale Ty masz prawo czuć się oszukanym – kłamstwo, nawet niewinne, to nadal kłamstwo.

💡 Zawsze proś o pokazanie podobnych projektów z portfolio – niech wykonawca udowodni, że potrafi to, co obiecuje.

Po jakiemu do mnie mówisz?

Ty – mechanik lub prawnik. On – grafik lub programista. Ty jesteś dobry w swoim zawodzie (np. w naprawianiu samochodów albo w wygrywaniu spraw w sądzie). On w swoim (skrypty, konwersje, layout, UX/UI, SEO). Jesteście jak mieszkańcy różnych krajów, którzy próbują dogadać się łamaną angielszczyzną.

Jeśli, żadne z Was nie zna języka tego drugiego, to macie problem. Wasze wzajemne oczekiwania względem przyszłej współpracy mogą się nie zgrać, a efekt końcowy może być daleki od ideału.

Nie próbuj udawać, że rozumiesz, co wykonawca do Ciebie mówi. Jeśli masz wątpliwości co do oferty lub ustaleń, opisz sprawę swoimi słowami i spytaj, czy dobrze go zrozumiałeś. Najlepiej na piśmie (np. mailem), żeby uniknąć późniejszych problemów.

Ja wiem lepiej

Proces tworzenia skutecznej strony internetowej to zawsze gra zespołowa. Czasami w duecie (zlecający + wykonawca), a czasami w większym teamie (grafik, programista, pozycjoner, copywriter itd.).

Ja tu rządzę. To najczęstszy problem w relacjach, jaki obserwuję. Gdy silne osobowości się ścierają, droga do celu może być wyboista.

A przecież chodzi o grę do jednej bramki. Celem jest wygrać mecz. Płacę wymagam – powie klient. Znam się lepiej – powie wykonawca. Znam swoich klientów, robię to X lat – odpowie klient. Taki słowny ping-pong może trwać w nieskończoność. 

Moja racja jest najmojsza

Kto ma rację? Prawda leży pośrodku. Spróbujcie się dogadać. Jeśli Wam się nie uda, będzie jak w Dniu Świra. Oglądałeś?

Z perspektywy wykonawcy

Niedawno musiałem usunąć swój podpis z pewnej strony. Nie zamieściłem jej też w portfolio. Czemu? Klient wywrócił moją pracę do góry nogami. Zmiany były tak dalece idące, że nie wyszło ani ładnie (chociaż uroda to pojęcie względne), ani skutecznie.

Moja podstawowa obietnica to “skuteczna strona internetowa”. Gdy zmiany wprowadzane przez klienta wpływają na osiągnięcie celu, po prostu mu to mówię coś w stylu:

Muszę się upewnić, że jesteście pewni tych zmian. Według mnie wpłyną one na…

Następnie odnoszę się zgłoszonych zmian i opatruję je moim komentarzem (wyjaśniam, dlaczego lepiej ich nie robić).

Czy to działa? Zazwyczaj uda się wypracować jakiś kompromis. Czasami jednak nie mogę się podpisać pod efektem końcowym.

Pamiętaj: rozmawiaj na argumenty – nie na rację. Kłótnia rację do niczego nie prowadzi. Z pewnością znasz powiedzenie przypisywane Józefowi Piłsudskiemu: Racja jest jak dupa, każdy ma swoją.

Jak uniknąć nieporozumień?

Brief to nie ankieta – to rozmowa

Zamiast wypełniać tylko formularze, spotkaj się z wykonawcą. Porozmawiajcie o:

  • Twojej firmie
  • Twoich klientach
  • Celu strony (czy ma sprzedawać, edukować, zbierać zapytania?)

Proś o przykłady

Zanim ktoś weźmie się za Twój projekt, poproś:

  • o 2-3 podobne realizacje
  • o pokazanie, jak wygląda proces
  • o konkretną odpowiedź: „Co robisz, gdy klient nie wie, czego chce?”

Ustal sposób pracy

Czy będą makiety? Ile wersji? Jak wygląda feedback? Jak komunikujecie się (mail, zoom, telefon)? Kto pisze teksty?

Te rzeczy trzeba wiedzieć na starcie, nie w trakcie.

Nie bój się mówić „nie rozumiem”

Jeśli wykonawca rzuca skróty i techniczne terminy – zatrzymaj go. Masz prawo nie wiedzieć, co to „optymalizacja Core Web Vitals” czy też “user experience”.

Dobry fachowiec wszystko Ci wyjaśni prostym językiem.

Spisujcie ustalenia

Nawet jeśli to luźna współpraca – ustalcie mailem:

  • co dokładnie ma być zrobione
  • ile to będzie kosztować
  • kiedy będzie gotowe

Podsumowanie

Dobra strona to efekt współpracy, a nie jednostronnej wizji. Ty znasz swój biznes. Wykonawca zna technologię. Jeśli znajdziecie wspólny język – zbudujecie coś, co naprawdę działa.

Bez rozmowy, zrozumienia, poprawnych relacji, nie będzie ani skutecznej strony internetowej, ani sukcesu biznesowego. Cel macie przecież wspólny – skuteczna strona internetowa.

Newsletter o marketingu w internecie dla mniejszych firm

Uwaga OSZUST! Nie daj się naciągaczom. Rozpracuj ich, zanim oni rozpracują Ciebie.

    Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez firmę A1 Komputery Emil Wiatrak w celu obsługi newslettera. Polityka Prywatności